Mój przyjaciel zadał mi pytanie „Czy naprawdę jest sens tworzyć kolejny klub biznesowy?”. Zadał je człowiek doświadczony, przedsiębiorca działający na rynku Europejskim, który –przyznał że tygodniowo dostaje po dwa, trzy zaproszenia na kolacje, śniadania, wydarzenia. Niby pytanie banalne a jednak jest to pytanie o sens. O jakość. O intencję. I zasługuje na poważną odpowiedź.
W dzisiejszym świecie biznesu mamy do czynienia z przesytem. Jest wszystkiego dużo – może nawet za dużo. Liczne kluby, formaty, inicjatywy – jedne z klasą, inne z ambicją, ale większość oparta na tym samym schemacie: wydarzenie, prelegent, networking, catering, selfie. Wymiana wizytówek, kilka miłych zdań, niekiedy nawet ciekawa rozmowa – i tyle. Potrzeba głębi, wymiany wartości i współpracy jest coraz częściej przesłaniana przez powierzchowność.
W tym kontekście pytanie, czy warto tworzyć jeszcze jeden klub, nie jest złośliwe – jest zasadne. To pytanie o to, czy można stworzyć przestrzeń, która będzie inna. Która nie będzie dodatkiem do kalendarza, ale miejscem, w którym dzieje się coś realnego.
Pokolenia na rynku: różni w wartościach, podobni w potrzebie sensu
Na rynku pracy i w życiu zawodowym mamy dziś aktywne cztery pokolenia: Baby Boomers, pokolenie X, Millenialsów i generację Z. Są to ludzie o zupełnie różnych doświadczeniach, wartościach, stylach działania. Mają inne podejście do autorytetu, pracy, relacji, ryzyka i technologii.
I choć różnice są wyraźne, badania mówią jasno: międzypokoleniowe zespoły są bardziej skuteczne, innowacyjne i elastyczne – pod warunkiem, że komunikują się świadomie i mają wspólny cel.
Raport Harvard Business Review z 2021 roku pokazuje, że zespoły zróżnicowane wiekowo generują więcej użytecznych pomysłów i szybciej je wdrażają. McKinsey & Company podkreśla, że firmy z większą różnorodnością osiągają nawet 35% wyższe zyski. AARP z kolei zwraca uwagę, że liderzy w wieku 50+ wykazują większą odporność na presję i często pełnią funkcję stabilizującą w organizacjach.
W Niemczech, w firmie Siemens AG, od lat działa program reverse mentoring, w którym młodsi pracownicy uczą starszych nowych technologii, a w zamian otrzymują wsparcie strategiczne. Efekty są mierzalne – wzrost zaufania, współpracy i zaangażowania. W USA organizacja CoGenerate łączy liderów różnych pokoleń we wspólnych projektach społecznych. Z sukcesami funkcjonują programy takie jak Encore Fellowships czy Gen2Gen Innovation, w których osoby 50+ dzielą się doświadczeniem z młodymi innowatorami działającymi w przestrzeni edukacji, sprawiedliwości społecznej czy technologii. A w Polsce coraz więcej firm – jak Allegro czy mBank – wprowadza zespoły projektowe, które łączą pracowników z generacji X i Z.
Problem polega na tym, że wciąż jest niewiele przestrzeni, w których te pokolenia naprawdę się spotykają – bez hierarchii, napięcia i stereotypów. A przecież potrzebujemy siebie nawzajem: młodsi potrzebują kontekstu i wsparcia, starsi – świeżości i odwagi.
Międzypokoleniowość to ważny punkt wyjścia. Ale prawdziwa siła różnorodności ujawnia się wtedy, gdy spojrzymy szerzej – poza metrykę. Bo to nie tylko wiek nas różni. To także języki, jakimi się posługujemy – język startupów i język samorządów, język instytucji kultury i wielkiego biznesu, język nauki, NGO-sów, wolnych zawodów i dyplomacji. Operujemy różnymi kodami, narzędziami, nawykami i – nierzadko – systemami wartości.
Wielorakość tych światów tworzy tkankę społeczną i zawodową, w której poruszamy się na co dzień. I właśnie tam, na przecięciach tych środowisk, branż i ról społecznych, rodzi się to, co najcenniejsze: innowacja, świeże spojrzenie, nowe rozwiązania, które nie przyszłyby do głowy nikomu działającemu wyłącznie „w swoim świecie”.
To właśnie ta różnorodność – nie tylko pokoleniowa, ale środowiskowa, branżowa, zawodowa – tworzy warunki do prawdziwego dialogu i twórczej współpracy. Ale tylko wtedy, gdy stworzymy przestrzeń, w której różnice nie dzielą – lecz inspirują.
To działa – ale tylko wtedy, gdy jest intencjonalne. Kiedy różnorodność jest świadomie projektowana, a nie przypadkowa.
I tak powstał Polo & Business Club - miejsce inne z definicji.
To nie jest kolejny klub ani powtórka znanych formatów. To przestrzeń wymiany między pokoleniami, środowiskami i sektorami, gdzie różnice nie są przeszkodą, ale wartością. Miejsce, w którym rozmowa ma znaczenie i konsekwencje.
W Polo & Business Club jest miejsce dla mentorów, liderów politycznych i biznesowych, korpusu dyplomatycznego, ludzi kultury, nauki i nowych technologii. Prowadzimy rozmowy o geopolityce, o wielokulturowości, o przyszłości edukacji, pracy, relacji międzyludzkich, sztucznej inteligencji i kryptowalutach. Ale przede wszystkim – budujemy kulturę współpracy opartej o zasadę win-win, w której każdy może coś wnieść i coś otrzymać.
Nasze spotkania oparte są na metodologii SEE–DO–GET.
Najpierw widzisz, poznajesz i rozumiesz. Potem działasz, testujesz, sprawdzasz w praktyce. A na końcu – analizujesz efekty, wyciągasz wnioski i planujesz zmianę.
Dzięki temu uczestnicy nie tylko słuchają czy notują – oni przechodzą przez proces, w którym mogą doświadczyć realnej transformacji, niezależnie od wieku, funkcji czy doświadczenia zawodowego.
Polo & Business Club nie jest dla wszystkich. Jesteśmy dla tych, którzy chcą czegoś więcej niż wizytówki i zdjęcia na ściance. Jesteśmy dla tych, którzy rozumieją, że realna zmiana dzieje się w rozmowie, w zderzeniu idei, w przestrzeni, która nie musi być głośna – ale musi być prawdziwa.
Osoby z silnymi sieciami kontaktów nie dołączają do klubów dla prestiżu. Dołączają dla sensu. I właśnie w Polo & Business Club budujemy społeczność złożoną z ludzi, dla których rozwój, dialog i wpływ są ważniejsze niż etykiety.
Czy warto dziś budować kolejny klub?
Nie – jeśli chodzi o format.
Tak – jeśli chodzi o intencję, jakość i sens.
Nie chodzi o to, by było więcej. Chodzi o to, by było inaczej. Kluby, które łączą ludzi z różnych pokoleń, środowisk i sektorów, mogą być zaczynem realnej zmiany – nie tylko w relacjach, ale w sposobie, w jaki myślimy o biznesie, społeczeństwie i przyszłości.
Wartość wspólnoty nie bierze się z podobieństw, ale z różnic, które uczymy się rozumieć. Tam, gdzie spotykają się różne pokolenia, zawody, światy i języki – może narodzić się coś, czego nikt w pojedynkę by nie wymyślił. I właśnie dlatego warto.